poniedziałek, 23 stycznia 2017

1.Historia cz.3:Lechu

O Leszku można by napisać książke ale nie w tym rzecz. Ostatnia częścią jest opowieść w którą sam na początek nue uwierzyłem .
Lechu jak wspominałem wcześniej bawił się kiedyś w kłusownictwo . Ale nie nawalał z byle jakiej broni do zwierzyny w lesie, tylko z starej broni którą znalazł kiedyś w lesie . Strzelał z starego KBK AK i sztucera .
Pewnego dnia jeden z jego zazdrosnych sąsiadów podpierdzielił go na milicje .
Lechu siedział w domu gdy zajechał pod dom radjowóz i wyszło mu dwóch znajomych milicjantów , jednym był komendant policji a drugim jakiś świerzak . Lechu czekał się domyślał po co idą lecz spokojnie czekał . Zapukali do drzwi gdzie że ich wpuściła do środka . Milicjanci spojżeli się na siedzącego przy stole Lecha i zapytali " To ty ostatnio "waliłeś" po lesie do dzików ? "  Lech się spojżał z pod byka na nich i odpowiedział: "To nie ja " .
Milicjant dobrze wiedział że Lechu kłusuje w pobliskich lasach lecz do tej pory nikt na niego nie doniósł . Milicjant powiedział do Lecha by oddał broń oni ją zabiorą a jego nie ukarają . Z obawy że mu zabiorą broń Lechu wolał skłamać niż ją oddać . Wkurzony komendat zaczoł krzyczeć i kląć na Lecha a po chwili dojżał przez okno z domu skóry wiszące na płocie przed stodołą . Zapytał z wściekłością w oczach :" A te skóry co tam robią ?" . Leszek mówi "Już dobra Panie komendancie ,przyznam się . Ganiałem dziki po lesie ale waliłem do nich z procy "- zażartował . Zdenerwowany policjant  wybieg z domu w kierunku stodoły a zanim jego kompan . Po 5 minutach wyszli z stodoły wraz karabinem i puszką po farbie amunicji . Lechu jak to zobaczył to wyzywał ich od bandytów krzyczał też że go okradają i że on to znalazł . Ale jak to mówią chytry dwa razy traci . Milicjanci nie zabrali mu tylko broni ale wszystkie wiszace skóry które znaleźli a miał chyba ich z tuzin .
Spakowali to wszystko do samochodu i odjechali . A Leszek zamiast się cieszycz że uniknoł konsekwecji prawnych to zaczoł knuć plan jak tu odzyskać swój ukochany karabin .
Następnego dnia wyszedł przed dom wzioł szpadel i poszedł za stodołe . Wykopał dużą dziurę na metr głęboką i wyciągnoł z niej dwa stare granaty które kiedyś w lesie znalazł . Jeden wsadził do kieszeni a drugi wyżucił .
Poleciał szybko po swój rower i na rowerze udał się na komende .
Po 30 minutach zajechał na miejsce gdzie przed nim widniał mały budynek gdzie urzędowało na co dzień trzech policjantów . W Lecha  zamiarze było oddzyskanie swojego karabinu i zemsta na milicjantach .
Wszedł więc do budynku gdzie trzej milicjantów przy jednym stole ucinali sobie pogawędke . Opowiadali sobie jak to kota sąsiadki musieli ratować bo wlazł na drzewo i nie umiał zejść . Po chwili usłyszeli za swojich pleców krzyk Lecha :" I co teraz skurwysyny !!!" - wypowiadając to wyciagnoł z kieszeni granata .
Milicjanci zamarli ze strachu i przestraszonym głosem prosili go by nie robił nic głupiego i odłożył granata . Lech krzyczał" Bez kałacha z Tąd nie wyjdę !" poczym komendant zaryzykował i pobiegł szybko do magazynu by oddać karabin szalencowi . Przyniósł mu go i powiedział " Dam Ci karabin a ty mi oddasz granat . Poczym wyjdziesz z komendy " . Lechowi taki układ pasował bo w sumie najbardziej zależało mu na karabinie . Milicjant dał mu karabin a on oddał granata . I powolutku zaczoł sie oddalać w kierunku dzwi . Otworzył Leszek dzwi schodzi po z chodach zadowolony bo odzyskał swoją lubę gdy nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami i poturlał sie jak piłka z pozostałych schodów . Wtedy kiedy Lechu zchodził po schodach jeden z milicjantów uderzył go pałą w łeb i Lechu padł jak mucha . Zaraz szybko milicjanci zabrali spowrotem karabin a Lecha zanieśli do celi . Lechowi został przedstawiony zarzut nie posiadania broni palnej ale czynnej napaści na milicjantów .
I tym o to sposobem odsiedział 3 lata w więzieniu a karbinu mu nie zwrócili :)
Koniec


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz